31.12.18r.
Pomalowałam usta na krwisto czerwony kolor,powieki czarnym błyszczącym cieniem i trzy razy przeczesałam rzęsy tuszem. Założyłam czarną, długą, lśniąca suknie bez ramiączek z rozcięciem odkrywającym całe prawe udo, czerwone szpilki z brylancikami na 10 centymetrowym obcasie i wzięłam czarną kopertówkę z doszytym cienkim paseczkiem. Włożyłam do niej telefon, portfel i pare drobiazgów.
-Kate, Luc już przyszed !- krzyczy mama
-Już idę !-
Wyszłam z pokoju. W przedpokoju stał Lucas w czarnych, opiętych jeansach, czarnej eleganckiej koszuli z czerwonym krawatem i oczywiście w jego ulubionych czarnych botkach.
-Cudnie wyglądasz . -całuje mnie w policzek
-Ty również . - uśmiechnęłam się, zdjęłam kurtkę z wieszaka i otworzyłam drzwi
-Luc, najpóźniej o 3 Kate ma być w domu. Miłej zabawy i szczęśliwego nowego roku!- mówi mój kochany tatuś
-Okay !-Lucas podał mu rękę i wyszliśmy
O 21 spotkaliśmy się z Jo i Josh'em przed domem Marcusa.
-Cześć kochana, wyglądasz zjawiskowo. - mówi Jo i przytula mnie mocno
-Dziękuję, a ty olśniewająco -
-Do której tu będziemy? -pyta Josh - Nie za bardzo lubie tego typka-
-A co ja mam powiedzieć- wzdychnął Luc
-Oj już nie przesadzajcie. - wtrąciłam
-Po pokazie fajerwerków możemy pójść do mnie- zaproponowała Jo
-Dobra - powiedział Josh obejmując Jo i idąc w stronę domu Marcusa z którego słychać już było basy muzyki- Miejmy już za sobą ten rok!- wykrzyknął.
W domu Marcusa było pełno ludzi, tańczyli na stołach, śpiewali na karaoke, pili, jedli, palili i chyba "coś" wyciągali.
O, Boże.
- W co my się wpakowaliśmy. Może lepiej odrazu chodźmy do Jo? -spytał Josh przekrzykując muzykę.
-Dobra, tylko znajdę Marcusa żeby zobaczył że nie kłamałam mówiąc mu że przyjedziemy ! - krzyknęłam i poszłam w stronę kuchni. Nie wiem czemu, ale pomyślałam że może tam być. I się nie myliłam stał z jakąś dziewczyną na środku kuchni i się miziali. Ugieły się pode mną nogi. Poczułam ukłucie w piersi. Spłynęła mi gorąca łza po policzku.
-Kate, a jednak przyszłaś! - uśmiechnął się - To moja.. -
Cholera. Co się ze mną działo, przecież już dawno zerwaliśmy i nic poza nienawiścią do niego nie czułam.
-Ty debilu! - krzyknęłam. Wytarłam mokry policzek i pobiegłam w stronę Luca, Josha i Jo.
-Coś się stało?Czy ty płakałaś? Katie, czy on coś ci zrobił? - spytał Lucas.
Nie odpowiedziałam. Wzięłam go za rękę, i ruchem głowy pokazałam mu, Josh'owi i Jo że wychodzimy.
Pomalowałam usta na krwisto czerwony kolor,powieki czarnym błyszczącym cieniem i trzy razy przeczesałam rzęsy tuszem. Założyłam czarną, długą, lśniąca suknie bez ramiączek z rozcięciem odkrywającym całe prawe udo, czerwone szpilki z brylancikami na 10 centymetrowym obcasie i wzięłam czarną kopertówkę z doszytym cienkim paseczkiem. Włożyłam do niej telefon, portfel i pare drobiazgów.
-Kate, Luc już przyszed !- krzyczy mama
-Już idę !-
Wyszłam z pokoju. W przedpokoju stał Lucas w czarnych, opiętych jeansach, czarnej eleganckiej koszuli z czerwonym krawatem i oczywiście w jego ulubionych czarnych botkach.
-Cudnie wyglądasz . -całuje mnie w policzek
-Ty również . - uśmiechnęłam się, zdjęłam kurtkę z wieszaka i otworzyłam drzwi
-Luc, najpóźniej o 3 Kate ma być w domu. Miłej zabawy i szczęśliwego nowego roku!- mówi mój kochany tatuś
-Okay !-Lucas podał mu rękę i wyszliśmy
O 21 spotkaliśmy się z Jo i Josh'em przed domem Marcusa.
-Cześć kochana, wyglądasz zjawiskowo. - mówi Jo i przytula mnie mocno
-Dziękuję, a ty olśniewająco -
-Do której tu będziemy? -pyta Josh - Nie za bardzo lubie tego typka-
-A co ja mam powiedzieć- wzdychnął Luc
-Oj już nie przesadzajcie. - wtrąciłam
-Po pokazie fajerwerków możemy pójść do mnie- zaproponowała Jo
-Dobra - powiedział Josh obejmując Jo i idąc w stronę domu Marcusa z którego słychać już było basy muzyki- Miejmy już za sobą ten rok!- wykrzyknął.
W domu Marcusa było pełno ludzi, tańczyli na stołach, śpiewali na karaoke, pili, jedli, palili i chyba "coś" wyciągali.
O, Boże.
- W co my się wpakowaliśmy. Może lepiej odrazu chodźmy do Jo? -spytał Josh przekrzykując muzykę.
-Dobra, tylko znajdę Marcusa żeby zobaczył że nie kłamałam mówiąc mu że przyjedziemy ! - krzyknęłam i poszłam w stronę kuchni. Nie wiem czemu, ale pomyślałam że może tam być. I się nie myliłam stał z jakąś dziewczyną na środku kuchni i się miziali. Ugieły się pode mną nogi. Poczułam ukłucie w piersi. Spłynęła mi gorąca łza po policzku.
-Kate, a jednak przyszłaś! - uśmiechnął się - To moja.. -
Cholera. Co się ze mną działo, przecież już dawno zerwaliśmy i nic poza nienawiścią do niego nie czułam.
-Ty debilu! - krzyknęłam. Wytarłam mokry policzek i pobiegłam w stronę Luca, Josha i Jo.
-Coś się stało?Czy ty płakałaś? Katie, czy on coś ci zrobił? - spytał Lucas.
Nie odpowiedziałam. Wzięłam go za rękę, i ruchem głowy pokazałam mu, Josh'owi i Jo że wychodzimy.
Hey, wiem strasznie dawno nic nie pisałam, PRZEPRASZAM. Miałam ferie, później szkoła i wgl. czasu nie miałam. Mogą być jakieś błędy itp. inna czcionka niż w poprzednich rozdziałach, ale pisze na tel. a tu czcionek niestety NIE MA. Co myślicie o zachowaniu Kate? co ma być dalej? Czekam na wasze propozycje na ciąg dalszy w komentarzach. Dziękuję za czytanie, dodawanie komentarzy ze słowami otuchy moim przyjaciółkom! Kocham Was dziewczyny <3