czwartek, 25 czerwca 2015

Rozdział 15

   Wybiegłam za Lucasem. Nie wiem co mu odbiło. Stał oparty rękoma o swój samochód i miał spuszczoną głowę. Pomału do niego podeszłam.
- Luck, przepraszam jeśli cię to wkurzyło i jesteś zły, ale co ty byś zrobił na moim miejscu. Zrozum mnie, ja... - nie skończyłam, gdy on nagle znalazł się obok i mnie objął.
- Nie jestem zły, Katie. Ja ... ja się boję o ciebie, boję się że będziesz chciała tam zostać i mnie opuścisz. Rozumiem Cię. - zaczął... płakać? Wytarłam jego policzek ręką.
- Z tego co wiem to wampiry i chłopacy nie płaczą - uśmiechnęłam się i zobaczyłam jego krzywy uśmieszek. Ktoś mógłby sobie pomyśleć, że łzy Lucka to oznaka jego słabości, ale nie ja. Ja uważam, że jest to oznaka miłości i oddania,ponieważ są to łzy nie jakiegoś tam chłopaka, czy tam wampira, tylko tego którego kocham. Przytuliłam go mocniej, bo uświadomiłam sobie w tej chwili, że wcale nie chcę go opuszczać. Potrzebuję go i to bardzo.
- Nie zostawię Cię. Jak mogłabym uciec od kogoś kogo kocham?- Luck skrzywił się. Jeju czemu jestem taka głupia. Przecież chciałam zostawić i uciec od mojego taty. Kurcze, nie dobrze.
- Wiem, nie tłumacz się. Wiem, że to nie tak miało znaczyć. Znam Cię Katie.- myślałam że padnę. On wiedział o mnie wszystko. Wzięłam delikatnie jego twarz w dłonie i pocałowałam w usta. W jego usta, które zawsze były i będą moje.
- Muszę jechać do parku, umówiłam się z Jo. - powiedziałam po pewnym czasie.
-Zawieźć cie? - spytał życzliwie.
- Nie, dziękuję. Zadzwonię po Kevina muszę z nim pogadać. -
- No, okay. Rozumiem - dał mi całusa w policzek.
                               ***
- Cieszę się że po mnie zadzwoniłaś. - spojrzał na mnie Kev. - W sumie, to tak działa mój urok. Dziewczyny nawet jak nie chcą to dzwonią. - dał mi kuksańca. Uśmiechnęłam się.
- Przestań bo zaraz wyskoczę z tego cudeńka, a wcale nie chcę. - pogładziłam mięciutką skórę,z której były siedzenia- chociaż nie, mam lepsze. - pokazałam mu język.
- Dobra, sory. Siedź tu i nigdzie mi nie wyskakuj, bo jeszcze mnie oskarżą o zabójstwo i co z tego będzie? Stracę tylko swoją dobrą reputację. - ohh... Kevin, Kevin i jeszcze raz Kevin.
###
Szliśmy w stronę fontann, gdy nagle ktoś położył mi rękę na ramieniu. Zaczęłam po mału się obracać.
- Czy ktoś zamawiał kawusie? - David uśmiechnął się trzymając dwa kubeczki z kawą.
- Ja na pewno nie. - skwitował Kevin. Zobaczyłam że David się skrzywił.
- Kate, chodź na słówko. - pokazał mi skinieniem drzewo i podał napój.
Stanęliśmy w cieniu pod wielkim bukiem.
- Co ty z nim kombinujesz? - spytał ostrym tonem.
- Hey, David też się cieszę że Cię widzę.- odpowiedziałam z uśmiechem i zarzuciłam mu ręce na szyję i dałam całuska w policzek. Uśmiechnął się.
- Tak, jesteś słodka, ale powiedz mi co on tu robi? -
- Przywiózł mnie, co w tym złego? -
- Byłaś z nim sama w aucie? - nie wiedziałam kompletnie o co mu chodzi. Zachowywał się jakoś dziwnie. Jak nie on. Dobra, zawsze był opiekuńczy itd, no ale bez przesady. Chyba Kevin by mnie nie wywiózł do lasu, nie?
- Kurde David o co chodzi?- Już nie mogłam wytrzymać.
- On... - spuścił wzrok - On jest wilkołakiem. - zdjęłam ręce z jego ramion i zakryłam nimi usta. Zawibrował mój telefon. Sms.

Zmieniałam zdanie spotkajmy się u mnie za 15min.
Kocham,
Jo.

Boże! O co w tym wszystkim chodzi ?

I jak wam się podoba? Jeśli są jakieś błędy to przepraszam, ale rozdział pisany na telefonie.
Dziękuję za przeczytanie.
Wszystkie komentarze mile widziane.
Buziaki ;*
SuSi PISARECZKA

niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 14

    Byłam u Lucasa w domu. Jego pokój był bardzo przestrzenny i miał ściany pomalowane na szaro. Na czarnej półce z książkami stało mnóstwo naszych,wspólnych zdjęć. Uwielbiałam tu być. Siedziałam na czarnym, wodnym łóżku Lucka, piłam kakao i jadłam bułkę z dżemem.
- Chcesz coś jeszcze? - spytał Lucas z uśmiechem.
- Nie rozumiem co w tym takiego śmiesznego. - prychnęłam. To już nie można być głodnym. Ach te wampiry...
- Nie ma w tym nic śmiesznego. - pocałował mnie w czoło opierając się z całej siły rękoma o moje kolana. Prawie upuściłam kubek.
- Przestań grubasie, bo wyleję !- cofnął się wyjął mi z rąk kubek i talerzyk i postawił na biurku. Miałam ochotę pacnąć go w czoło.
- Ej no Luck, ja jem. - położył się obok mnie.Wziął moją rękę i zaczął kreślić na niej niewidzialne kształty. Za nic nie rozumiałam jego zachowania. Pewnie znowu sobie ze mnie żartował. Widząc moje pytające spojrzenie powiedział :
- Chcę z tobą porozmawiać. - spojrzał na sufit.
- O co chodzi? - przysunęłam się do niego i przytuliłam. Nie czułam bicia serca i choć powinno mi się to zdawać normalne, to było dziwne. Niedługo i moje się zatrzyma, ale nie myślałam o tym za wiele. Co ma być to będzie,więc postanowiłam żyć chwilą.
- My nie mamy wyboru, to jest nie fair.- powiedział z niezadowoleniem. Wiedziałam, że chodziło mu o dziedziczenie wampiryzmu. On nie chciał być wampirem, ale już się do tego przyzwyczaił.
- Nie wiem co powiedzieć. W sumie to sama do końca nie wiem, czy chcę być taka jak wy. - zdałam sobie sprawę, że mogło go to urazić. Poczułam się głupio. - Przepraszam, nie o to mi chodziło - Luck położył delikatnie swoją rękę na moim policzku, odwrócił mi twarz w jego stronę i pocałował.
- Przecież wiem, nie jestem głupi. - pogłaskał mnie po podbródku. Zaśmiałam się.
- A co to miało być? Czyżbyś wątpiła w moją inteligencję? - właśnie miał mnie pocałować, kiedy zadzwonił mój telefon. Podniosłam szybko głowę i uderzyliśmy się w czoła.
- Ałłć. - Luck złapał się za głowę. - Idę po lód. - kochany mój, lepiej żeby pobiegł szybko zanim wyrośnie mi guz. Dzwonek ustał. Wzięłam telefon.
Nieodebrane połączenie od Jo.
Jo! Odezwała się. Szybko wybrałam jej numer.
- Halo! Kate? - odebrała po 2 sygnale
- Cześć Jo, posłuchaj mnie. Nawet nie wiesz jak mi przykro z tego powodu jak się zachowałam. Przepraszam, przepraszam, przepraszam. - 
- Rozumiem, też tak zareagowałam, gdy się dowiedziałam kim jestem. - czyli to prawda moja przyjaciółka również była wampirem.  - Przyjmuję przeprosiny. - kamień spadł mi z serca. - Musimy się spotkać. Może jutro w parku? - zaproponowała
- A może dziś? Nie mam za dużo czasu. - od zawsze lubiłam wychodzić gdzieś z Jo. Jak byłyśmy małe to robiłyśmy sobie z ludzi żarty, wolałyśmy ich, rzucałyśmy kwiatkami itd. Robiłyśmy wszytko, co tylko przyszło nam do tych głupich siedmioletnich główek.
- Dobrze?- usłyszałam w jej głosie wątpliwość, coś w stylu "okej,nie wiem o co chodzi, ale i tak to z ciebie wyciągnę"- A i nie zapomnij o swoich dwóch lalusiach.- cisza -Chodzi mi o Davida i Kevina. Kazali mi cię pozdrowić. Więc pewnie chcą żebyś się do nich odezwała. - czyli jednak się na mnie nie gniewają.
- Kochana, muszę kończyć. Do zobaczenia! Kocham Cię- rzuciłam, gdy do pokoju wszedł Lucas. Usiadł obok  i podał mi woreczek lodu.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się. Po pewnym czasie odezwał się Luck :
- Zdradzasz mnie? - spytał. Uniosłam brwi i zaśmiałam się:
- Nie! - cisnęłam w niego lodem.


***


Katie siedziała z moją mamą przy stole i rozmawiały zawzięcie o ich ulubionym filmie gdzie grał oczywiście Brad Pitt, a ja robiłem sobie kawę.
- Misiu co zamierzasz teraz robić, wiesz jak dowiedziałaś się kim jesteś? Jak coś ja zawsze służę pomocą! - rozgadała się mama. Nabierałem na łyżeczkę cukru kiedy Katie odpowiedziała :
- Wyjeżdżam do Nowego Jorku szukać mamy.- rozsypałem małe kryształki po całym blacie. Nie, to nie możliwe,chyba się przesłyszałem.
- Och .- jęknęła mama kiedy to zobaczyła. Zostawiłem tą cholerną kawę i podszedłem do nich. Oparłem się o stół.
- Jadę z tobą.- zadecydowałem
- Luck..- zaczęła
- Nie próbuj się ze mną kłócić!- powiedziałem stanowczo. A gdy tylko poczułem,że Kate nie ma zamiaru ustąpić, wyszedłem na dwór.


***


Może nie powinnam tego mówić przy Lucku. Nie chciałam go w to mieszać. Ma swoje życie,a ja nie chcę czuć się jak małe dziecko, które wiecznie potrzebuje opieki. Umiem sama wsiąść w samolot i znaleźć matkę. Chociaż może jego obecność dodałaby mi otuchy?
- Dziękuję Pani Doolb, ale muszę już iść. - pokazałam na drzwi.
- Jasne, powodzenia i do zobaczenia kochanie. - przytuliła mnie.








I jak ?
Kurde, wiem że krótkie, ale jakoś po tej przerwie
mam tyle myśli, że nie wiem o czym najpierw napisać,
więc na razie będzie wszystko takie dziwne.
Mam nadzieję, że później
się ułoży ;D
www.swiatdoniczego.blogspot.com
Pozdrawiam,
SuSi PISARECZKA
Lydia Land of Grafic