,,Najwięcej zamieszania robimy sami, mieszając fakty z marzeniami"
Co miałam zrobić? Pójść sama z matką i zostawić przed drzwiami chłopaków z Marcusem? W czym oni jej kurde przeszkadzali? Co to za różnica jeśli wejdę z nimi?
- Chcę iść z nimi. - mówię do matki i patrze jej w oczy. Chwilę się zastanawia po czym mówi że jeśli chcę to mogę wejść jedynie z Marcusem. Nie tego oczekiwałam ale dobra, muszę z nią pogadać.
- Dobra - puszczam dłonie Lucka i Davida, a ten przelotnie muska ustami mój policzek. Wszystko będzie dobrze, próbuję powiedzieć mu w myślach. Co odziwo mi się udaje, ponieważ Dav kiwa mi głową. Nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać z powodu, że pomału staję się wampirem. Patrzę na mojego chłopaka i puszczam mu oczko, na co on smutno się uśmiecha. Zostawiam za sobą stare życie, idę z Marcusem za matką i wkraczam w nowy, nie do końca znany mi świat.
***
Weszłyśmy do dużego, ciemnego pokoju urządzonego w starym stylu.
- A więc opowiedz mi co robisz tu sama z dwoma chłopcami? - pyta Evelyn siadając na czerwonym skórzanym fotelu. Siadam na przeciwko niej z Marcusem.
- Przyjechałam, bo chciałam z tobą porozmawiać i cie poznać-
- Aż z taką obstawą?- uśmiecha sie lekko-w sumie to dobrze, nie wiem czy sama dałabyś sobie radę w tak wielkim mieście- dodaje
- Z tego co wiem to właśnie tu sie urodziłam, prawda?-
- Tak, urodziłaś sie w Nowym Jorku. Mieszkaliśmy tu razem z twoim ojcem, wszystko sie nam układało do czasu, gdy dostałam propozycję przejęcia dowodzenia nad klanem. James nie chciał tak żyć, uważał że to bedzie za duża odpowiedzialność- spojrzała na swoje ręce- ale mnie to kręciło- skierowała swój wzrok na mnie- wiec zabrał mi ciebie i uciekł. Myślał że was nie znajdę, pewnie dalej tak myśli, ale jak cały czas was obserwowałam. Prawda, Marcusie?- popatrzyłam na chłopaka na co on spuścił swój smutny wzrok.
- Słucham? -spytałam zdezorientowana
- Śledził was, a pózniej został twoim chłopakiem żeby mieć cie bliżej. Czekałam aż zaczniesz sie zmieniać za wcześnie tak jak ja, myślałam że odziedziczyłaś to po mnie, ale na szczęście tak sie nie stało. Poprosiłam Marcusa żeby z tobą zerwał i przestał cie śledzić. Widziałam ze to cie zrani, ale chciałam dla ciebie jak najlepiej. Lecz Marcus mnie nie posłuchał i dalej kręcił sie gdzieś niedaleko ciebie- zrobiło mi się smutno i momentalnie napłynęły mi do oczu łzy
- To wszystko było ustawione? Kłamałeś, gdy mówiłeś ze mnie kochasz? Specjalnie mnie zdradziłeś zeby miec powód do rozstania?-patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
- Naprawdę cie koch...-
- Teraz tego nie mów, za późno- przerwałam mu. Matka przeczesała palcami swoje włosy i kontynuowała - Pózniej jak na ofiarę losu zaczęłaś spotykać sie z Lucasem, który jest wampirem czego wcale nie byłaś świadoma-
Wrzuciłam wszystkie zakupy do auta i właśnie miałam wsiadać,gdy ktoś zlapal mnie za rękę
- Chyba czegoś zapomiałaś-uśmiechnął sie do mnie chłopak podając kartę płatniczą.
- Och - uśmiechnęłam sie -dziękuje bardzo, jestem zakręcona i nie myślę- spojrzał na mnie
- chłopak?-spytał
-Już nie -
-Przykro mi ee.. -
- Kate-
- Miło mi, ja Lucas -podał mi rękę
Evelyn prychnęła przywracając mnie do rzeczywistości
- A ja tak chciałam cie od nas odciągnąć -uśmiechnęła sie - chyba po prostu takie życie jest ci pisane. Powiedz mi czy gdybys miała wybór to chciałabyś byc wampirem?- spytała.
-Sama nie wiem- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Poczułam wibracje w kieszeni. Przetarłam oczy i wstałam, miałam już dość. To dla mnie za dużo jak na jeden dzień. Nie jestem juz z Marcusem i nic do niego nie czuję, ale to i tak boli.
- Muszę już iść, dziękuje ze mi to powiedziałaś.-zasunęłam krzesło
- Nie chcesz jeszcze zostać?-spytała
- Muszę juz iść, możemy sie spotkać pózniej?-pokiwala głową.
***
Wyszłam przez metalowe drzwi za którymi nie zastałam chłopaków. Wyjęłam telefon i przeczytałam wiadomość.
David
Jesteśmy w hotelu.
Weszłam po schodach do klubu i usiadłam przy barze. Tak, mam teraz zamiar się upić.
- Poproszę trzy tequile -
- Nie jesteś za młoda?- spytał barman
- Może jest, ale ja jej stawiam.- obok mnie usiadł przystojny blondyn około 19. Miał duże niebieskie oczy w których pewno zakochała sie nie jedna dziewczyna. Stop! Kate ogarnij sie dałniaro!
- My się znamy?- zapytałam chłopaka
- Micach Mellors -podał mi rękę, której nie przyjęłam
-A ja nie zainteresowana-uśmiechnęłam sie sztucznie- Dziękuje -powiedziałam gdy barman podał mi kieliszki
Witajcie kochani, przepraszam ze tak późno dodaję rozdział, miał byc juz dawno dodany, wiem i jeszcze raz przepraszam ;( Mogą być jakieś błędy bo pisany na tel <3
Dziękuje za przeczytanie i komentarze ;**
Susi PISARECZKA