Wyszliśmy z auta.
- Lucas przyjdziesz do nas? - spytałam
- Jasne, czemu nie. - wysiadł i zamknął samochód. Szliśmy w stronę domu, gdy Tobias nagle mnie przytulił.
- Proszę, nie mówmy im tego, a obiecuję, że nigdy więcej nie zrobię niczego podobnego. - powiedział ochrypłym głosem.
- Tobias, nie powinniśmy nic ukrywać przed rodzicami. - Lucas spojrzał na mnie spod zmarszczonych brwi. Dostałam wyrzutów sumienia. Zataiłam sama przecież przed ojcem, że wiem kim jestem.
- Proszę. - Tobias spojrzał mi w oczy. Odwróciłam wzrok.
- Dobrze. Ale robię to tylko dlatego że Cię kocham. - pogłaskałam brata po włosach.
- Ja ciebie też. - mruknął Luck
- Haha to nie było do ciebie skarbie, ale ciebie też kocham. - puściłam Tobiego, podeszłam do Lucasa i pocałowałam go lekko, a on oddał mi równie wspaniały pocałunek.
- Jezu proszę was przestańcie się ślinić fuu!!-
Weszliśmy do domu. Zdjeliśmy buty, Tobias pobiegł na górę, a ja razem z Lucasem poszliśmy do kuchni gdzie zastaliśmy tatę czytającego gazetę.
- Cześć - przywitał nas
- Dzień dobry. - Lucas podał mu rękę
- Hej tato, a gdzie mama? -spytałam
- Usypia Lisę w jej pokoju.-
"Porozmawiaj z nim" rozkazał mi głos. Bałam się tej rozmowy, ale chciałam mieć ją już za sobą.
- Tato musimy pogadać. - spojrzałam na Lucka
- To ja pomogę Tobiasowi w lekcjach.- mrugnął do mnie i poszedł na górę.
- Siadaj - tata wskazał na krzesło. Usiadłam. - Więc o czym chcesz pogadać? -
- O mnie - spojrzał pytająco. - O tym kim lub czym jestem. - odłożył gazetę i zdjął okulary.
- Od kogo o tym wiesz? -
- Nie ważne. - westchnęłam - Powiedz czemu mi nie powiedziałeś, że jesteś wampirem a ja dhampirem? - zaśmiał się
- Kate, ty nie jesteś dhampirem. -
- Co? -
- Kochanie, jesteś 100%-owym wampirem. To znaczy jeszcze nie, ale niedługo. Ja ci pomogę przez to przejść. Jeśli o to się martwisz. -
- Zaraz, zaraz. To nie możliwe przecież mama jest człowiekiem. - wziął mnie za rękę.
- Kate, Katrina nie jest twoją biologiczną matką. -
- To nie możliwe!- krzyknęłam
- Ma na imię Bethany. Jest tak samo piękna jak ty. Jeju nawet nie wiesz jak jesteście do siebie podobne. - coś ścisnęło mnie za gardło. Tyle rzeczy tata ukrywał przede mną. Okłamywali mnie! Przez całe życie nazywałam Katrinę moją mamą, jak mam teraz do niej mówić?
- A Tobias i Lisa? -
- Urodzili się o parę lat później od ciebie, gdy byłem już z Katriną. To ona jest ich matką. Są twoim rodzeństwem po mnie, ale po innej matce. - zbierało mi się na płacz.- Już dawno chciałem Ci o tym powiedzieć. -
- To trzeba było. Ona żyje prawda? - szepnęłam
- Bethany? - zamyślił się - Tak żyje. -
- Gdzie jest? -
- Kate... -
- Gdzie? -
- W Nowym Jorku. -
- Czemu się rozstaliście? -
- Proszę Cię. -
- Czemu? -
- Nie chciałem żyć już jako wampir. Chciałem być normalnym człowiekiem. W Nowym Jorku jest główny, największy klan i siedziba wampirów.Ona nie mogła porzucić swojej rodziny, a ja nikogo tam nie miałem. Więc gdy była na polowaniu to zabrałem ciebie i wyjechałem. - poczułam jednocześnie żal i wzbierającą się we mnie złość.
- Tato, czemu mi nie mówiłeś? -
- Myślałem, że gorzej na tą wiadomość zareagujesz. Bałem się. - przyznał
Zapadła cisza.
Strzepnęłam ze stołu parę okruchów.
- Mogę ci zadać parę pytań? - spytałam i spojrzałam na tatę. Miał ciemne, duże oczy, brązowe włosy, jasną karnację i muskularną budowę. W pewnym stopniu byliśmy do siebie podobni, ale nie do końca.
- Mów. -
- Skoro Katrina jest człowiekiem to znaczy, że Tobias i Lisa są dhampirami? -
- Tobias tak, Lisa nie zaraziła się wampiryzmem. W naszej rodzinie wampiryzm jest dziedziczony po rodzicach, a nie pośmiertnie. Plus tego jest taki, że nasze ciało nie jest zimne. -
- Co? - spytałam nie rozumiejąc słów taty.
- Czyli, że nie musisz umrzeć, żeby być wampirem. -
- A to fajnie .- rzuciłam sarkastycznie- Kim jesteś dla Lucasa, że możesz mu rozkazywać? - zapytałam ni z tego, ni z owego.
- Ty wiesz, że Lucas jest taki sam jak my ?-
- Tak wiem. - Luck był wampirem, był zawsze ciepły, więc musiał też odziedziczyć wampiryzm po rodzicach. Wnioskując z jego wieku, przeszedł już przemianę. Ale co miał wspólnego z moim tatą?
- Jestem najlepszym i najbardziej doświadczonym wampirem w Londynie, dlatego mianowano mnie na przywódcę Londyńskiego klanu wampirów, a Lucas do niego należy. I po prostu chce być mi posłuszny. Nic więcej.- zatkało mnie. Mój tata dowódcą wampirów? No nieźle.
- Nic więcej ?! Tato, czy nie po to wyjechałeś z Nowego Jorku, żeby być człowiekiem?-
- Tak, ale tu jest inaczej, bo..-
- Dobra, starczy, nie wnikajmy!- uciszyłam go ręką. - Wiesz, myślałam, że jesteś spoko.- wzięłam jabłko z dużej misy.- Jak widać myliłam się .- Ugryzłam owoc. - Czy Katrina w ogóle wie kim jesteśmy? -krzyknęłam,odwróciłam się i poszłam na górę
- Wie! Kate! Wracaj! Nie skończyłem!- krzyknął za mną tato. Zbyłam jego wołanie. Miałam dosyć gadania.
Nagle stanął przy mnie Luck.
- Jedziemy stąd? - objął mnie. Od razu przestałam się gniewać na tatę i wszystkich innych. Przy Lucasie zawsze tak miałam. Czułam się bezpieczna i kochana.
- Jak ty mnie dobrze znasz. - pocałowałam go w policzek - Marzę o tym, żeby stąd już jechać.-
Tata widział nas jak wychodzimy.
- Do widzenia. - pożegnał się Luck.
- Pa Lucas ! Cześć Kate ! - spojrzałam na niego i nic nie powiedziałam.
Hey,
Jak Wam się podoba ?
Wiem, jakiś taki melancholijny ten rozdział.
Tak wyszło xD
Pozdrawiam ;*
SuSi PISARECZKA