- Tobi, co się stało ?- spytałam z przerażeniem brata.
- Li.. Li.. Lisa dostała drga.. drgawek, a ja sie.. siedziałem obok. - Co mu do cholery się stało ? Wyglądał jak trup, był cały biały. Podniósł ręce i zakrył w nich twarz. Miał dziwnie, lekko żółte paznokcie i palce.
- Siedź tu, będzie dobrze. - poprosiłam go.
Pobiegłam na górę do pokoju siostry. Tata siedział na podłodze i trzymał łkającą Lisę, a mama klęczała i moczyła w misce z wodą chustkę, którą przykładała do główki dziewczynki.
- Kate dzwoń po karetkę, szybko !- krzyknęła mama.
Zrobiło mi się duszno.
Było źle.
Wbiegłam do przedpokoju, wzięłam torbę i wyciągnęłam z niej telefon. Spojrzałam na wyświetlacz :
"Masz nieodebranych 11 połączeń"
Wybrałam numer 112
- Halo !- krzyknęłam do słuchawki
- Dzień dobry - odpowiedział młody, kobiecy głos
- Szybko, trzy letnia dziewczynka ma 40 stopni gorączki i drgawki . Maple Street-
- Karetka już w drodze. -rozłączyłam się
Płacz Lisy ustał.
Wbiegłam na górę.
Mama była przerażona, a tata szeptał
- Szybciej, tracimy ją. Szybciej .- myślałam, że to już koniec. Łzy poleciały mi po policzkach jak wodospad, gdy do domu nagle wbiegli ratownicy z pogotowia.
Krzątali się, biegali coś krzyczeli.
Słyszałam jak tata coś do mnie krzyczał. Zsunęłam się po ścianie na ziemie. Zobaczyłam rozmazaną sylwetkę, która szła w moją stronę, a później ciemność.
***
- Cześć Lucas - usłyszałem w słuchawce głos taty Katie
- Dzień dobry Panie Clarke -
- Kate, Tobias, Katrina, Lisa i ja jesteśmy w szpitalu. -
- Co się stało ?- od razu pomyślałem, że coś mogło się stać Katie
- Myślę, że ktoś mógł otruć Lisę.- odchrząknął- Mam prośbę, czy mógłbyś przyjechać po Kate i Tobiasa i odwieść ich do domu? -spytał
- Jasne. - pobiegłem na przedpokój, wziąłem kurtkę.
- Lucas, dziękuję -
- Na prawdę nie ma za co.- rozłączyłem się. Wyszedłem z domu, wsiadłem do Audi R8 i wyjechałem.
***
Obudziłam się na twardym krześle w szpitalu. Zerwałam się na nogi.
- Gdzie Lisa ?- spytałam siedzącego Tobiasa
- Kate usiądź. - poprosił. Zdziwiłam się tym, że był taki spokojny.
- A rodzice ?- usiadłam tak jak poprosił
- Są z Lisą. - "są z Lisą" czyli Lisa żyje, uff.. to najważniejsze
- Wiadomo co to było? - spytałam
- Na razie nie,podobno jest w śpiączce.- to znaczy że nie było najlepiej, skoro była w śpiączce.
Strasznie ciekawiło mnie, co wywołało taki stan u Lisy. Strasznie się o nią martwiłam. Przeraziły mnie słowa taty "tracimy ją". Nie wiem co bym zrobiła, gdyby Lisa... Gdyby coś jej się stało.
- Tobias myślisz, że jest już wszystko dobrze ?- nie odpowiedział. Zachowywał się dziwnie. Jakby był na haju normalnie.
Nagle z wielkim hukiem otworzyły się drzwi.
- Katie !- Lucas podbiegł do mnie i mnie podniósł. Wtuliłam się w jego szyję.
- Wiesz co się stało?- szepnęłam
- Tak, wiem.- pocałował mnie w głowę- Wszystko będzie dobrze.- zapewnił
- Pani Kate Clarke?- usłyszałam gruby, starszy głos.
Luck postawił mnie z powrotem na ziemie, a ja odwróciłam się do doktora
- Tak, to ja.-
- Pani siostra się przebudziła, nie ma już drgawek ani gorączki. Ale chcę aby została na obserwacji do jutra.-
- A rodzice ?- spytał Tobias
- Państwo Clarke oznajmili mi, iż zostaną z córka na noc. To wszystko, przepraszam, ale muszę już iść. Dobranoc.- obrócił się i wyszedł z poczekalni.
- Ubierajcie się zawiozę was do domu.- powiedział Lucas.
***
Zatrzymaliśmy się przed domem o 20:00.
- O nie !- schowałam twarz w dłoniach.
- Co się stało? Tylko nie mów, że coś zostawiłaś.-
- Zapomniałam napisać do Kevina, że nie przyjdę na mecz. Kurde!- byłam zła na siebie. Na pewno było Kevinowi przykro, że nie zadzwoniłam ani nie napisałam, że nie mogę jechać.
- Miałaś iść na jego mecz? Serio?- spytał z niedowierzaniem.
- Czemu nie?- wzruszyłam ramionami
- Halo! Bo to palant !?- pomachał mi ręką przed oczami
- Spójrz na siebie.- prychnęłam
- Ululać was do snu czy sami zaśniecie?- uśmiechnął się
- Wal się - otworzyłam drzwi
- Uwielbiam cię, Katie - pogładził mnie po policzku. Złapałam jego rękę.
- Dziś łapy precz ode mnie, obraziłeś mojego przyjaciela. - udałam, że jestem na niego zła - Tobias wychodź, bo jak on coś jeszcze powie albo zrobi to chyba puszczę pawia !- Tobias się zaśmiał
- Pa Luck !- powiedział
- Cześć młody! -
Lucas odjechał, a my ruszyliśmy w stronę drzwi. Podałam Tobiasowi klucze
- Otwórz drzwi, idź się myć. Ja chwilę tu sobie posiedzę.- wziął je ode mnie
- Okay, ale przyjdź zaraz, bo jestem głodny.- pokazał na swój brzuch.
- Dobrze - wszedł do środka. Usiadłam na schodkach i spojrzałam w gwiazdy. Myślałam o tym jak Lisa umierała na kolanach taty, a trzy godziny później lekarz przekazał nam, że jest zdrowa jak ryba. To było trochę dziwne. Nagle poczułam coś obok swojej ręki. Spojrzałam na schodek, leżała tam mała, zwinięta,biała karteczka. Wzięłam ją i rozwinęłam :
- Dziś łapy precz ode mnie, obraziłeś mojego przyjaciela. - udałam, że jestem na niego zła - Tobias wychodź, bo jak on coś jeszcze powie albo zrobi to chyba puszczę pawia !- Tobias się zaśmiał
- Pa Luck !- powiedział
- Cześć młody! -
Lucas odjechał, a my ruszyliśmy w stronę drzwi. Podałam Tobiasowi klucze
- Otwórz drzwi, idź się myć. Ja chwilę tu sobie posiedzę.- wziął je ode mnie
- Okay, ale przyjdź zaraz, bo jestem głodny.- pokazał na swój brzuch.
- Dobrze - wszedł do środka. Usiadłam na schodkach i spojrzałam w gwiazdy. Myślałam o tym jak Lisa umierała na kolanach taty, a trzy godziny później lekarz przekazał nam, że jest zdrowa jak ryba. To było trochę dziwne. Nagle poczułam coś obok swojej ręki. Spojrzałam na schodek, leżała tam mała, zwinięta,biała karteczka. Wzięłam ją i rozwinęłam :
" Jeśli jeszcze raz zbliżysz się do niego, to
nie Lisie, ale komuś innemu może coś się stać.
Twoja zasrana siostrzyczka byłą tylko ostrzeżeniem.
~ss "
Byłam przerażona.
Do kogo miałam się nie zbliżać ?
Zmęczona już całym tym popapranym dniem wstałam, schowałam karteczkę do tylnej kieszeni w dżinsach i weszłam do domu.
I jak Wam się podoba ?
Czekam na komentarze.
Pozdrawiam,
SuSi PISARECZKA
Boskie *-* ja chcę następny. Teraz. Zaraz. Proszę :)
OdpowiedzUsuńPostaram się dziś dodać ;) Ale nie obiecuję ;*
UsuńRozdział pełen emocji. Czytając ten linijkę po linijce, w myślach prosiłam aby przeżyła. Na szczęście jej stan się uregulował :). No i ten list na schodkach, ciekawe od kogo on jest.
OdpowiedzUsuńSkojarzyło mi się to trochę z PLL :P
Rozdział cudny :)
Pozdrawiam! :* I zapraszam do siebie na nowy rozdział, a raczej prolog :D
http://palace-to-crumble.blogspot.com/
Dziękuję, jeju uwielbiam PLL, wpadnę po świętach bo teraz nawet ledwo co znalazłam czas na przeczytanie komentarzy ;*
UsuńO matko ! O kurna mać ! Ty wredoto! Jak mozesz pisać takie rozdziały ? I to tak genialne??? Nie zapędzaj sie tak bo będziesz lepsza ode mnie <3 oczywiście tego ci życzę kotuś. ! :-*
OdpowiedzUsuńczuc.blogspot.com
nieelitarnaszkola.blogspot.com
Haha
UsuńOd cb nie ma lepszych <3
Świetnie!
OdpowiedzUsuńKocham
Czekam
Daj szybko
~Wika aka ponczek
Dziękuję, postaram się ale na razie nie ma mowy xD
Usuń