Wzięłam szybko torbę i zaczęłam pomału iść w stronę drzwi, aby wyglądało to jak najbardziej normalnie.
- Kate! - krzyknął Luck, a ja zesztywniałam.
O Boże! Wiedziałam, że nie mogłam od niego wiecznie uciekać, ale nie byłam jeszcze gotowa na rozmowę z nim. Okłamał mnie. Dopiero, gdy miałam zacząć zmieniać się w dhampira (tak uwierzyłam w to) on raczył mi o tym powiedzieć. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu,więc zamrugałam parę razy odganiając je. Nie mogłam płakać przy całej szkole. Szłam dalej, tak jakbym go nie usłyszała. Nagle złapał mnie za nadgarstek i odwrócił do siebie.
- Posłuchaj mnie. - spojrzał mi w oczy, więc przeniosłam wzrok na podłogę.- Katie, spójrz na mnie. - szepnął i puścił moją rękę. Cofnęłam się o krok.
- Czy ty się mnie boisz? - spytał z niedowierzaniem. Wcale się go nie bałam, ale było mi strasznie przykro,że przez ten cały czas nic mi nie powiedział.
-Przecież wiesz, że nigdy bym Cię nie skrzywdził . -
-Już mnie zraniłeś- szepnęłam, a on pokręcił głową.- Może zróbmy sobie przerwę . -zaproponowałam. Spojrzał na mnie smutno. Myślałam, że zaraz pęknie mi serce, że rozsypie się na milion kawałeczków. Wcale nie chciałam się z nim rozstawać, przecież go kochałam.
- Ale ty.. Kate nie zrozum mnie źle, ale ty nie... - domyśliłam się o co mu chodziło
- Dam sobie radę, Luck - powiedziałam z udawaną pewnością, bo gdzieś w środku czułam, że nie dam sobie rady. Z tą całą przemianą, ze sobą, z tatą, ze wszystkim.
- Nie kłam. - przejrzał mnie.
- Lucas, ja. Ja nie wiem co mam robić, rozumiesz?! Bo ja , ja nic nie rozumiem! A ty nawet nie próbujesz mi pomóc! - wybuchłam. Wszyscy się na nas gapili. Zaczęłam płakać. Szybko wybiegłam ze stołówki. Jak na styczeń było dość ciepło i słonecznie. Oparłam się przodem o siatkę boiska.
- Katie, chcę ci pomóc, ale najpierw ty musisz pozwolić mi tobie pomóc. - zrobiło mi się głupio, bo to była prawda.
- Dobrze- szepnęłam
- Odwróć się do mnie. - poprosił. Wytarłam rękami mokre od łez policzki. Odwróciłam się i wtuliłam w niego. Objął mnie jedną ręką w pasie, a drugą zaczął gładzić moje włosy.
- Tęskniłem za tym -
- A za mną? -
- Jak cholera - uśmiechnął się
- Ja za tobą też. - i to była prawda. Postąpiłam zbyt pochopnie uciekając od nich. Czas przyznać się do tego i przeprosić.
- Luck, przepraszam Cię. Jeśli to prawda, że no wiesz. - odchrząknęłam - to zamierzam najpierw porozmawiać o tym z tatą, a nie wydzierać się na ciebie. Wiesz jaka jestem. Nie umiem nad sobą.. -
- Przestań już tyle gadać. Zaraz mi pękną uszy. - zaśmiał się
- Jesteś okropny! - zrobiłam nadąsaną minę.
- Niestety - przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie - Wiem - zbliżył swoje usta do moich warg. Nagle otworzyły się drzwi.
- Już był dzwo.. - widząc Kevina odskoczyłam od Lucka- Przepraszam, ja tylko - zaczerwienił się - chciałem powiedzieć, że był już dzwonek. -
- Dzięki Johnson. - powiedział Luck. Pocałował mnie w policzek - Katie, spotkamy się później. Pa. - odszedł. Byłam rozpromieniona i pełna życia. Wzięłam Kevina za rękę i pociągnęłam go w stronę szkoły
- Chodź, bo się spóźnimy. - uśmiechnęłam się
- Mhm.. - mruknął
- Kate! - krzyknął Luck, a ja zesztywniałam.
O Boże! Wiedziałam, że nie mogłam od niego wiecznie uciekać, ale nie byłam jeszcze gotowa na rozmowę z nim. Okłamał mnie. Dopiero, gdy miałam zacząć zmieniać się w dhampira (tak uwierzyłam w to) on raczył mi o tym powiedzieć. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu,więc zamrugałam parę razy odganiając je. Nie mogłam płakać przy całej szkole. Szłam dalej, tak jakbym go nie usłyszała. Nagle złapał mnie za nadgarstek i odwrócił do siebie.
- Posłuchaj mnie. - spojrzał mi w oczy, więc przeniosłam wzrok na podłogę.- Katie, spójrz na mnie. - szepnął i puścił moją rękę. Cofnęłam się o krok.
- Czy ty się mnie boisz? - spytał z niedowierzaniem. Wcale się go nie bałam, ale było mi strasznie przykro,że przez ten cały czas nic mi nie powiedział.
-Przecież wiesz, że nigdy bym Cię nie skrzywdził . -
-Już mnie zraniłeś- szepnęłam, a on pokręcił głową.- Może zróbmy sobie przerwę . -zaproponowałam. Spojrzał na mnie smutno. Myślałam, że zaraz pęknie mi serce, że rozsypie się na milion kawałeczków. Wcale nie chciałam się z nim rozstawać, przecież go kochałam.
- Ale ty.. Kate nie zrozum mnie źle, ale ty nie... - domyśliłam się o co mu chodziło
- Dam sobie radę, Luck - powiedziałam z udawaną pewnością, bo gdzieś w środku czułam, że nie dam sobie rady. Z tą całą przemianą, ze sobą, z tatą, ze wszystkim.
- Nie kłam. - przejrzał mnie.
- Lucas, ja. Ja nie wiem co mam robić, rozumiesz?! Bo ja , ja nic nie rozumiem! A ty nawet nie próbujesz mi pomóc! - wybuchłam. Wszyscy się na nas gapili. Zaczęłam płakać. Szybko wybiegłam ze stołówki. Jak na styczeń było dość ciepło i słonecznie. Oparłam się przodem o siatkę boiska.
- Katie, chcę ci pomóc, ale najpierw ty musisz pozwolić mi tobie pomóc. - zrobiło mi się głupio, bo to była prawda.
- Dobrze- szepnęłam
- Odwróć się do mnie. - poprosił. Wytarłam rękami mokre od łez policzki. Odwróciłam się i wtuliłam w niego. Objął mnie jedną ręką w pasie, a drugą zaczął gładzić moje włosy.
- Tęskniłem za tym -
- A za mną? -
- Jak cholera - uśmiechnął się
- Ja za tobą też. - i to była prawda. Postąpiłam zbyt pochopnie uciekając od nich. Czas przyznać się do tego i przeprosić.
- Luck, przepraszam Cię. Jeśli to prawda, że no wiesz. - odchrząknęłam - to zamierzam najpierw porozmawiać o tym z tatą, a nie wydzierać się na ciebie. Wiesz jaka jestem. Nie umiem nad sobą.. -
- Przestań już tyle gadać. Zaraz mi pękną uszy. - zaśmiał się
- Jesteś okropny! - zrobiłam nadąsaną minę.
- Niestety - przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie - Wiem - zbliżył swoje usta do moich warg. Nagle otworzyły się drzwi.
- Już był dzwo.. - widząc Kevina odskoczyłam od Lucka- Przepraszam, ja tylko - zaczerwienił się - chciałem powiedzieć, że był już dzwonek. -
- Dzięki Johnson. - powiedział Luck. Pocałował mnie w policzek - Katie, spotkamy się później. Pa. - odszedł. Byłam rozpromieniona i pełna życia. Wzięłam Kevina za rękę i pociągnęłam go w stronę szkoły
- Chodź, bo się spóźnimy. - uśmiechnęłam się
- Mhm.. - mruknął
***
Ostatni miałam angielski, a Kevin niemiecki, więc umówiliśmy się przy jego aucie.
- Hej !- podeszłam do auta i wzięłam od Kevina kawę w szczelnie zamkniętym kubeczku.
- Cześć - mruknął. Wsiedliśmy do auta.
- Co jest ?- spytałam widząc jego zmartwioną minę.
- Mamy zapowiedziane już trzy testy, a ja nie mam się kiedy uczyć, Mówię poważnie, cały czas albo trening albo mecz, trening, mecz itd. -
- Oj tam, dasz radę Kevin. Jesteś mądry .-pocieszyłam go i puściłam oczko.
Jechaliśmy w ciszy. Kevin był skupiony na prowadzeniu samochodu, a ja zajęta piciem i oglądaniem przez okno pięknego Londynu. Od starych kamienic po nowoczesne, oszklone biurowce i centra handlowe.
- Dzięki za podwózkę ! -powiedziałam, gdy podjechaliśmy pod mój dom.
- Spoko - uśmiechnął się
Wzięłam z tylnego siedzenia moją torbę i złapałam za klamkę.
- Mam pytanie. -
- Mhm. -
- Dziś gramy z Concord College, chciałabyś przyjść ?- spytał z nutką nadziei w głosie.
- Jasne, z wielką chęcią !- uśmiechnęłam się - Ale jest problem...-
- Jaki? - mina mu spochmurniała
- Mój szofer musiałby po mnie przyjechać, bo tata nie da mi na paliwo.- spojrzał na mnie jak na wariatkę - Chodzi mi o ciebie, mój szoferze .- klepnęłam go w ramię i zaczęłam się śmiać.
- Okay, będę po ciebie o 6 .-
- Nie mogę się doczekać. - dałam mu całusa w policzek i wyszłam z auta. - Do zobaczenia! - zamknęłam drzwi, a on odjechał.
" Co ty najlepszego wyprawiasz? Idź jak najszybciej do domu " powiedział mój głos
" Spokojnie , mama wie o której będę w domu " pomyślałam
" Nie o to chodzi ! "
" To o co ?" spytałam w myślach, ale mi nie odpowiedział
Weszłam po schodkach, otworzyłam drzwi i zastygłam.
- Katrina szybko chodź tu do mnie! Nie wiem co robić! Ona ma 40`C gorączki !- darł się tata
- Już idę !- krzyknęła mama. Wybiegła z kuchni. Jej duże, brązowe oczy były całe czerwone, a policzki mokre. Z jej czoła skapywały malutkie kropelki potu. Gdy zobaczyła mnie w przedpokoju, stanęła i szepnęła :
- Gdzie byłaś? Ile można do ciebie dzwonić? -
- Przecież byłam w szkole.- mama pokiwała z niedowierzaniem głową i pobiegła na górę skąd słychać było głośny płacz.
Płacz dziewczynki.
Lisy.
Hey !
I jak Wam się podoba ?
Co myślicie o tym, żebym zaczęła pisać niektóre rozdziały
z perspektywy Lucasa lub innych bohaterów ?
Czy lepiej zostać tylko przy Kate?
Miłego weekendu życzę ;*
SuSi PISARECZKA