niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 5

             03.01.2019r.

    - Hey Kate! -
- Hey David! -
- Moja, kochana, najlepsza przyjaciółko mam nadzieję, że nie zapomniałaś, iż umówiliśmy się dziś na kawe!? -
- Co? A tak, pamiętam... Chyba... To znaczy, dzięki, że przypomniałeś. -
Kurde zapomniałam
- Wszystko dobrze? - zapytał
- Tak, tak. Jestem zaspana. -
- Mhm.. Dobra to do zobaczenia o 2 w centrum. -
- Okay! -
- To pa! -
- Ej David? -
- Tak? -
- Bo my umówiliśmy się na trzeciego stycznia. -
- No, tak. Księżniczko spójrz na kalendarz.-
- Spadaj! Nara! - rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon na stoliczek obok łóżka.
Usiadłam przy toaletce i spojrzałam w lustro. Byłam w piżamie, rozczochrana i z pozostałościami po makijażu. Malując się i czesząc próbowałam przypomnieć sobie ostatnie trzy dni, a w głowie miałam kompletną pustkę. Nic nie pamiętałam. Przebrałam się w czarny top i szare dżinsy. Zeszłam na dół. Mama  krzątała się po kuchni, tata z Tobiasem oglądali TV w salonie, a Lisa bawiła się w swoim kąciku.
- Cześć śpiochu. - powitała mnie mama
- Hej wszystkim! - podeszłam do mamy
- Mamo.. Co robiłam przez ostatnie trzy dni?-
- Jak to co? Przecież byłaś u Marcusa. - kurczowo złapałam się blatu
- Słucham? Gdzie ja byłam? Przecież pojechaliśmy do Jo! - po rozdrażnionej twarzy mamy stwierdziłam, że krzyczę
- Kate, nie udawaj. Czy na prawde mam Ci przypomnieć jak kazałaś Lucasowi zawieść cie w środku nocy do Marcusa? - skończyła, też prawie krzycząc. Nie zrozumiałam jej nagłego wybuchu... tak jak swojego.
- Nie przerywaj! - warknełam- mów dalej!
- Dobrze, posłuchaj. Jeśli byłaś pijana to masz szlaban, a jeśli robisz sobie ze mnie żarty to...  też dostaniesz szlaban!-
Nic nie rozumiałam. przecież nie byłam ani pijana, ani nie robiłam sobie z mamy jaj. Ale trudno, musiałam się dowiedzieć co się stało.
- Mamo, nic nie pamiętam... Chyba za dużo wypiłam. - powiedziałam z udawaną skruchą- Ale opowiesz mi wszystko? - zapytałam
- Dobrze powiem Ci, a później ustalimy z tatą kare. - przerwała - A więc, pojechaliście na sylwestra do Marcusa, ale chciałaś jechać jak najszybciej do Jo, więc pojechaliście. W nocy obudziłaś się i poprosiłaś Lucasa żeby zawiózł Cię do Marcusa, on się nie zgodził, Josh i Jo też i wtedy nie wiem dostałaś jakiejś chisterii i powiedziałaś im że ich nienawidzisz i zerwałaś z Lucasem. Zadzwoniłaś po Marcusa, przyjechał po ciebie i nocowałaś u niego. Wczoraj wieczorem Cię przywiózł. Weszłaś do domu, przebrałaś się i poszłaś spać. - spojrzała na mnie z litością, widząc moją załamaną minę.
- Nie! To nie możliwe! Kto ci to powiedział? - zaczęłam kręcić z niedowierzaniem głową
- Kochanie, tak mi przykro. - wróciła dawna mama
- Kto ci to powiedział, pytam się! - krzyknęłam. Mało brakowało mi do płaczu.
- Jo... Jo mi powiedziała. -
Zakryłam twarz rękami i wybuchłam płaczem.
- Nie - szepnęłam- Jestem nienormalna.
-Katie... -
- Nie mów tak do mnie!  Tylko Luck może tak mówić! - rozpłakałam się na dobre.
Mama podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Tego potrzebowałam i objęłam ją tak samo. Stałyśmy tak wtulone, dobre 5 minut.
- Muszę zadzwonić do Lucasa. - powiedziałam odsuwając się od przemoczonej na ramieniu, bluzki mamy.
- Tak - podała mi telefon i wskazała na mój pokój.
Usiadłam na łóżku. Wystukałam numer Lucasa, ale zaraz go skasowałam i zadzwoniłam do Marcusa.
- Cześć Marcus -
- O hej Kate! Co tam? Jak.. - nie dałam mu dokończyć
- Marcus, to nie powinno się zdarzyć. Przepraszam. Byłam napita. - skłamałam
- Ale.. -
- Nie Marcus, nic nie mów. Przepraszam . Musze kończyć. Przepraszam, pa. - rozłączyłam się.
"Za co ty go przepraszasz? " odezwał się nagle mój głos w głowie. Miałam go od urodzenia, dlaczego? Nie wiem. Od wakacji się nie odzywał.
" O, obudziłeś się! Brawo wkońcu ci się o mnie przypomniało. I posłuchaj, nie pouczaj mnie, wiem co robię"
"Nigdy o tobie nie zapomniałem, Katie"
Zamyśliłam się, nigdy o mnie nie zapomniał.
"Dobra, koniec obijania się, dzwoń do Lucka"
Zrobiłam to co powiedział głos.
- Hej Lucas. Ja na prawdę... -
- Wiem, Katie -
Nastąpiła cisza.
- Co wiesz? - spytałam
- Nie mogę już tego dłużej ukrywać. Kate spotkajmy się dziś w centrum. -
- Ale.. -
- Proszę Katie- nie dał mi dokończyć, a chciałam tylko powiedzieć że go przepraszam i chcę do niego wrócić, że byłam pijana.
- Lucas, ja... -
- Nie masz za co przepraszać, dalej jesteśmy razem i... wiem że się nie upiłaś. -
Zatkało mnie.
- E... e...  Jestem dziś umówiona z Da...  Davidem na czte.. czternastą - ledwie wykrztusiłam.
- Jak skończycie to zadzwoń do mnie, dobrze? -
- Ok.. Okay -
Rozłączył się. Nie mogłam się ruszyć.
- Co to do cholery było? - krzyknęłam sama do siebie.
"Niedługo się dowiesz" wyszeptał głos.




         Jeśli to czytasz to znaczy, że przeczytałeś/aś rozdział, więc dziękuję Ci za uwagę. Spodobał się?? Mam nadzieje, że nie jest aż taki zły. Zachęcam do komentowania. Podawajcie mi swoje blogi, chętnie poczytam.
       Dziękuję wszystkim którzy dodawali mi otuchy, i mnie wspierali. Niedługo mam nadzieję, że będzie więcej weny xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lydia Land of Grafic